Oj rozpieszcza na ostatnio Balticus, rozpieszcza. Nie tak dawno otrzymaliśmy flagowego Nomada, a chwilę później odświeżenia doczekała się bestsellerowa kolekcja Gwiezdny Pył, a tu już kolejne nowości wyglądają zza winkla. I to nowości nie byle jakie, mamy bowiem do czynienia z nowymi zegarkami z jednej z najpopularniejszych linii polskiego producenta – Grey Seal. Liczba mnoga nie została tu użyta przypadkowo. Balticus wprowadził bowiem do sprzedaży aż dwa, nowe modele dostępne w kilku różnych wariantach kolorystycznych. Jakie są najmłodsze foki? Zapraszamy do lektury!
Młoda foka!
Nowe zegarki Balticus Grey Seal są świetne. The end. Kurtyna. Koniec artykułu. Że za mało? Że chcecie wiedzieć więcej? Ehh niech Wam będzie 🙂 Gdyński producent wprowadził do sprzedaży dwa nowe modele należące do tej samej kolekcji. Są to jednak zegarki bardzo od siebie różne. Z jednej strony mamy tu do czynienia z klasycznym nurkiem w stylu kompresorów. Z drugiej zaś zegarek, który do nurków jedynie delikatnie nawiązuje, a znacznie bliżej mu do racerów. W pierwszej chwili zdziwiło mnie wrzucenie dwóch, tak różnych od siebie produktów do jednego worka z napisem Grey Seal. Wszak kolekcja ta była od swojego zarania utożsamiana z zegarkami nurkowymi. Ba, nawet sama jej nazwa wskazuje na „wodne” zapędy.
Foka Alina wydaje się patrzeć przychylnym okiem na Balticusowe nowości.
To jednak tylko nazwa, i pewien brak konsekwencji w tej materii nie może rzutować na odbiór samych zegarków. Obawiam się tylko, czy wraz z przybywaniem kolejnych modeli nie spowoduje to bałaganu w portfolio Balticusa. No dobra, dość już moich narzekań w temacie nazewnictwa – wszak to nie nazwy nosić będziemy na naszych nadgarstkach. Czas przejść do bohaterów dzisiejszego tekstu. Na pierwszy ogień pójdzie…
Zegarek Balticus Grey Seal III
Model ten to logiczna ewolucja poprzednich dwóch odsłon kolekcji Balticus Grey Seal. Ponownie mamy do czynienia z nurkiem w stylu kompresorów. Ponownie otrzymujemy schowany pod szkłem obrotowy bezel, dwie koronki i kopertę o efektownych, nieco kanciastych uszach. Nie widząc samych zegarków, a czytając jedynie powyższy opis można by dojść do wniosku, że to po prostu skok na kasę i odgrzanie starego kotleta. Nic bardziej mylnego. Zmieniło się bowiem całkiem sporo. Dostaliśmy nową podziałkę na bezelu – znacznie czytelniejszą ( i w moim odczuciu, po prostu ładniejszą. Zmianie uległy też indeksy. Znaczniki na godzinach 3, 6 i 9 mają formę okręgów. Klasyczny trójkąt na dwunastce zastąpiła zaś podwójny pionowy znacznik, który według mnie stanowi nawiązanie do „butlowego” indeksu z modelu Balticus Deep Water.
Mało znanym faktem na temat bałtyckiej foki szarej jest to, że występuje ona również w niebieskim umaszczeniu. To całkowita prawda, przeczytałem w internecie więc wiem 😉 Ukłonem w kierunku tego majestatycznego błękitnego zwierzęcia jest niebiesko-granatowa wersja kolorystyczna. Podobnie jak w poprzedniej odsłonie zegarków Balticus Grey Seal mamy tu do czynienia z gradientem. Tym razem jest on jednak znacznie subtelniejszy, co w moim odczuciu wyszło młodym foczętom na dobre. Dostępna jest również wersja popielato-szara. Obydwie wersje prezentują się po prostu kapitalnie. Do tej pory za najładniejszy zegarek Balticusa uważałem zielonego Deep Watera – dziś miałbym duży problem ze wskazaniem swojego faworyta.

Zegarek Balticus Grey Seal Chrono zielony gradient BLT-BALGSGRNCH

Zegarek Balticus Grey Seal Chrono niebieski gradient BLT-BALGSBLCH
Obydwie wersje zamknięto w stalowych, polerowanych kopertach o szerokości 44 mm. Po cichu liczę jednak na to, że z czasem doczekamy się jeszcze wersji wykonanej z brązu. Bardzo ucieszył mnie powrót bransolet typu milanese (były one obecne w pierwszych zegarkach Balticus Grey Seal, druga odsłona była ich już jednak pozbawiona), które obok skórzanego, czarnego paska stanowią część zestawu. Jakość zarówno paska jak i bransolet, jak to u Balticusa, nie pozostawia nic do życzenia. Pod deklami zaś, radośnie tykają, łożyskowane na 24 kamieniach, mechanizmy Citezn Miyota 9015. Osobiście bardzo te werki cenię i ich obecność w nowych zegarkach Balticus Grey Seal poczytuję za sporą zaletę. Niestety, nie ma róży bez kolców i w beczce miodu, jaką jest ta wersja zegarka, znalazła się też pokaźna łyżka dziegciu…
Nie wiem kto w Balticusie wpadł na pomysł żeby zegarek należący do nurkowej kolekcji i wykonany według nurkowych prawideł wyposażyć w wodoszczelność w klasie 10 ATM. Chciałbym powiedzieć tej osobie kilka „ciepłych” słów. Jest to zabieg zupełnie dla mnie niezrozumiały. Tym bardziej, że wcześniejsze modele z linii Balticus Grey Seal legitymowały się wodoszczelnością 20 ATM. Toć to nurkowi po prostu nie przystoi. Owszem, owe 100 m to wartość w zupełności wystarczająca do codziennego użytkowania, pływania, czy nawet nurkowania bez butli. Od zegarka będącego diverem oczekuję jednak trochę więcej. A co wy o tym sądzicie, przesadzam? Dajcie znać w komentarzach.
Zegarek Balticus Grey Seal Chrono
Jestem wielkim fanem zegarków wyposażonych w komplikację chronografu, zwłaszcza tych automatycznych. Informację o Zegarkach Balticus wyposażonych w tą funkcjonalność przywitałem więc z dużym entuzjazmem. Entuzjazmem, który tylko rósł z każdą minutą obcowania z Balticus Grey Seal Chrono. Co tu dużo mówić – zegarek jest po prostu piękny. Koperta nie dobiega zanadto od tego co dostajemy w innych modelach z tej linii. Ze zrozumiałych względów jest ona trochę grubsza – mechanizm z komplikacją chronografu jest znacznie tłustszy. 14 mm to wartość jak najbardziej akceptowalna, a dzięki dobremu wyprofilowaniu zegarka zupełnie jej na nadgarstku nie czuć.
Jak już pisałem wcześniej model ten ciężko nazwać diverem. Nie znajdziemy tu, tak charakterystycznego obrotowego bezela, a jedynym nawiązaniem do diverowych korzeni są okrągłe indeksy hojnie wypełnione lumą. Wzamian dostajemy za to statyczny wewnętrzny pierścień z podziałką tachymetru. Czy jest to funkcja przydatna w dzisiejszych czasach? Raczej nie. Czy nadaje to zegarkowi pazura i sportowego charakteru? Tak i to jak bardzo! Cała tarcza zresztą, wygląda tu po prostu świetnie. Duże wrażenie zrobiły na mnie zwłaszcza wysokie nakładane obwódki subtarcz chronografu i okna podwójnego datownika. Niby mały detal, a szalenie cieszy oko. Na oklaski zasługuje też bardzo przemyślany dobór czcionek, rozmiaru indeksów i znaczników podział;ki minutowej. Pomimo dużej ilości elementów na cyferblacie czytelność zegarka Balticus Grey Seal Chrono pozostaje wzorowa.
Tarcza przykryta została szafirowym szkłem z wewnętrznie nałożonym antyrefleksem. Poprawia to nie tylko czytelność, ale i pozwala na piękną grę światłem na gradientowym cyferblacie. Wspominałem już, że Balticus model Grey Seal Chrono wypuścił w aż trzech wersjach kolorystycznych? Zaskoczeniem z pewnością nie są warianty szary i niebieski, trzecia foczka jednak trochę mnie zdziwiła (pozytywnie). Zielono – turkusowa tarcza z subtelnym gradientem jest po prostu zjawiskowa. Jeśli miałbym zgadywać do postawię diamenty przeciw orzechom, że to właśnie ten kolor będzie cieszył się największym wzięciem wśród klientów.

Zegarek Balticus Grey Seal Chrono szary gradient BLT-BALGSGRCH

Zegarek Balticus Grey Seal szary gradient BLT-BALGSRG
Podobnie jak wcześniej opisywany model, tak i zegarek Balticus Grey Seal Chrono wyposażono zarówno w skórzany pasek jak i w grubą meshową bransoletę – obydwie opcje bardzo foce pasują i dobrze wpisują się w całościowy design zegarka. Wodoszczelność to również 10 ATM, tu jednak nie będę się nad tym faktem pastwił, gdyż modelu Balticus Grey Seal Chrono nie poczytuję za nurka. W kwestii mechanizmu podejrzewam, że was nie zaskoczę. Zapewne większość czytelników po układzie subtarcz, podwójnym datowniku i rozstawie pusherów zdążyła się domyślić co za bestia siedzi w naszej foce. Tak, tak – doczekaliśmy się pierwszego zegarka Balticusa opartego o legendarny szwajcarski mechanizm – Valjoux ETA 7750. O tym werku w internecie napisano już chyba wszystko, nie będę więc wysilał się na jego rozbudowany opis. Nadmienię tylko, że mechanizm ten z powodzeniem wykorzystywany jest w zegarkach znacznie od Balticusa droższych. Na przestrzeni długich lat obecności na rynku stał się on synonimem niezawodnego chronografu przewidzianego na bardzo długie lata bezawaryjnej pracy.
Jakie są młode foki od Balticusa? W moim odczuciu to bardzo udane zegarki. W przypadku wersji bez chronografu mamy do czynienia ze znakomitą ewolucją pierwszego zegarka Balticusa. Wszystko od strony wizualnej jest tu na swoim miejscu. Jest czytelnie, praktycznie i po prostu bardzo ładnie. Jedyny zgrzyt stanowi w moim odczuciu nie najwyższa wodoszczelność, ale z drugiej strony, ilu użytkowników będzie tak naprawdę używać zegarka w czasie nurkowania z butlą? Co do Balticus Grey Seal Chrono to jestem jak najbardziej na tak. Bardzo duże tak. Zegarek jest znakomicie wykonany, kapitalnie wykończony a jego wygląd mnie osobiście bardzo przypadł do gustu (chociaż niebieska wersja bez chronografu jest moim osobistym zwycięzcą Balticusowego konkursu piękności). Cóż mogę więcej napisać? Chyba tylko to, że czas najwyższy założyć domowe fokarium 😉