W kwestii zegarków nurkowych Balticus z pewnością nie jest nowicjuszem. Wystarczy wspomnieć bardzo ciepło przyjęte modele Grey Seal i Fala. Obydwa one były jednak nurkami w stylu compressor, a w ofercie brandu ziała ogromna dziura o kształcie „klasycznego nurasa” . Dziura, którą Balticus wreszcie postanowił załatać. Deep Water, bo taką nazwę nosi najnowsze dzieło Bartosza Knopa, na pierwszy rzut oka idealnie się do tego zadania nadaje.
Balticus jest jednym z tych producentów, którzy nie rozpieszczają nas ilością zegarkowych premier. Nowe modele trafiają do portfolio brandu znacznie rzadziej niźli byśmy sobie tego życzyli. Nie mam jednak tego Balticusowi za złe, gdyż poziom dopieszczenia oferowanych czasomierzy, z nawiązką rekompensuje tę niedogodność. Długie interwały pomiędzy kolejnymi modelami wynikają w dużej mierze z faktu, że Bartek Knop kładzie bardzo duży nacisk na fazę projektową i nowy model trafia do produkcji dopiero wtedy gdy prototyp nie budzi już żadnych zastrzeżeń. Bartek sam często powtarza, że jego nadrzędnym celem przy projektowaniu nowego zegarka jest uniknięcie reklamacji. Dlaczego tym piszę? Otóż faza projektowa opisywanego dziś Balticusa Deep Water trwała przeszło 12 miesięcy. Czy w ciągu tego czasu udało się wyeliminować wszystkie wady/błędy i dostarczyć odbiorcy końcowemu produkt oferujący poziom przystający do wcześniejszych propozycji ambitnej gdyńskiej firmy?

Nie pudło zdobi zegarek?
Nie uprzedzajmy jednak faktów i zacznijmy od początku (czyli od pleonazmu 🙂 ). Zegarek dotarł do nas w znajomo wyglądającym czarnym tekturowym pudełku, które kryje w sobie…. drugie pudło, tym razem jednak wykonane z drewna w charakterystycznym dla Balticusa niebieskim lakierze fortepianowym. Po otwarciu, osadzonego na solidnych stalowych zawiasach, wieka oczom naszym ukazuje się szare, welurowe wnętrze. Poza spoczywającym na poduszce zegarkiem w opakowaniu znajdziemy jeszcze kartę gwarancyjną, ściereczkę do czyszczenia zegarka i dwa paski. Opakowanie, mimo że dobrze mi znane z innych zegarków Balticus, nie przestaje robić na mnie wrażenia. Jest masywne, świetnie wykonane i nie byłoby absolutnie żadnego wstydu gdyby trafiło do zegarka trzykrotnie od Deep Water’a droższego. To nie jest coś, co schowamy do szuflady po wyjęciu zeń zegarka – to jego pełnoprawny „domek”, w którym będzie świetnie prezentować się na półce czy w gablotce (gdy akurat nie jest noszony).

Zegarek Balticus Grey Seal II- niebieski gradient

Zegarek BALTICUS Fala Brąz – limitowana edycja
Najpierw masa, potem…masa
Gdy już nacieszyłem swoje oczy słusznych rozmiarów skrzyneczką, moje wytęsknione dłonie porwały spoczywający weń czasomierz. Balticus Deep Water jest ciężki – to pierwsze na co zwróciłem uwagę. Jest to jednak ciężar przyjemny, od razu czuć, że nie jest to zegarek-wydmuszka. Ogniwa bransolety są pełne, nie znajdziemy tu półśrodków w postaci „blaszanego origami”, to zdecydowanie nie ten adres. Ostateczną ocenę kwestii wagi pozostawię jednak Wam – ja osobiście lubię czuć, że mam coś na nadgarstku- jest to jednak tylko i wyłącznie kwestia osobistych preferencji. Wracając jeszcze do tematu samej bransolety, to jest ona wykonana z drobnych ogniw, ergo świetnie układa się na nadgarstku (nawet tym mniejszym). Co do zapięcia to mamy tu do czynienia z klasycznym zewnętrznym, jednostronnym zapięciem. Z początku fakt ten niespecjalnie przypadł mi do gustu – spodziewałem się tu raczej zobaczyć klasycznego „schowanego” motylka. Szybko jednak przyszła refleksja. Wszak Balticus Deep Water to diver z krwi i kości , zastosowanie zapięcia bez dodatkowej blokady byłoby zbrodnią, której pasjonaci eksploracji głębin mogliby nie wybaczyć. Podejrzenia moja moje potwierdziła zresztą rozmowa Z Bartkiem Knopem. Okazało się ponadto, że początkowo faktycznie do Deep Water’a trafić miał motylek , jednak informacje zwrotne od klientów sprawiły iż w produkcyjnych egzemplarzach mamy zapięcie jednostronne z blokadą. Koniecznie muszę wspomnieć, iż wraz z zegarkiem dostajemy aż dwa dodatkowe paski; jeden silikonowy i jeden nylonowy. Silikon jest bardzo miękki i aksamitny w dotyku, sprawia wrażenie trwałego – ot typowy pasek do nurasa z tej półki cenowej. Pasek nylonowy to już wyższa liga, materiał jest solidny, o równym splocie, zszyty grubą nicią. Krawędzie zgrzane są w taki sposób, że nie uświadczymy tu ostrych brzegów. Stalowe „szlufki” również mają słuszne rozmiary, co doskonale pasuje do stylistyki Balticusa Deep Water. Owszem, to jeszcze nie poziom pasków customowych, ale i tak jest bardzo dobrze. Obydwa dodatkowe paski posiadają sygnowane klamerki – bardzo miły detal.

Taki mały, taki duży…
Wykonana ze stali 316L koperta obfituje w ostre krawędzie i kąty bliskie prostym. Jedyną obłość znajdziemy tu w zasadzie na łączeniu z bransoletą. Ta kanciastość koperty szalenie przypadła mi do gustu. Średnica czasomierza to 42mm jednak dzięki zastosowaniu krótkich (a nawet bardzo krótkich) uszu sprawia on wrażenie mniejszego (z początku myślałem, że mam do czynienia z 40mm). Po założeniu zegarka na rękę wrażenie to pryska jednak błyskawicznie – Deep Water zdecydowanie zaznacza swoją obecność na nadgarstku jednak go nie dominuje. Co więcej jest diabelnie wygodny, dzięki połączeniu krótkich uszu i bransolety o drobnych ogniwach po prostu klei się do ręki i bardzo łatwo zapomnieć, że w ogóle nosimy jakiś zegarek – nawet pomimo jego wagi. To zdecydowanie jeden z wygodniejszych diverów jakie przyszło mi nosić.
Proponowane teksty

Balticus- luksus znad Bałtyku
Gdy mowa o prestiżowych markach zegarkowych państwami, które jako pierwsze przychodzą do głowy są Szwajcaria i Japonia, mało kto jednak
Polskie zegarki – Cudze chwalicie…
Z wysokiej klasy zegarkami kojarzone są niezmienni takie kraje jak Szwajcaria, Japonia, Francja czy Niemcy. Nie oznacz to jednak, że
Vratislavia Conceptum – czas po wrocławsku
Polskie marki zegarkowe w ostatnich latach przeżywają swoisty renesans. Taki stan rzeczy szalenie mnie raduje i napawa dumą, bo oto

Zegarek LIP Grande Nautic Ski 671521

Zegarek SPINNAKER Tesei SP-5060-02
Bezel na bogato
Sygnowaną koronkę umieszczono tu na godzinie czwartej, grawer z logo marki na niej widoczny jest płytki ale bardzo precyzyjnie wykonany – na żywo robi świetne wrażenie. Okalający tarczę bezel jest wysoki i dość głęboko karbowany. Jeśli przyjrzymy mu się uważnie dostrzeżemy cztery malutkie śrubki ukryte pomiędzy karbowaniami – służą one do demontażu bezela. Od Bartka Knopa wiem, że początkowo model ten miał posiadać klasyczny nabijany bezel jednak na skutek sugestii Pana Ogrodowicza z zakładu zegarmistrzowskiego Ogrodowicz i Syn, w którym to składany jest Balticus Deep Water, uległo to zmianie i do modeli produkcyjnych trafiło rzadziej spotykane ale znacznie praktyczniejsze rozwiązanie. Wkłady bezela w przypadku wersji czarnej oraz niebieskiej są ceramiczne, ze względu na duże trudności z uzyskaniem koloru metaliczno-szarego w ceramice wersja szara otrzymała wkład stalowy (nie, nie jest to aluminium). Oczywiście wszystkie markery na bezelu wypełnione są lumą.

Z tarczą
W Balticus Deep Water tarcza przykryta została szafirowym szkłem z powłoką antyrefleksyjną . Szkiełko jest delikatnie wypukłe od zewnątrz, a co ciekawe od wewnętrznej strony jest ono wklęsłe (co nie jest częstym rozwiązaniem). Dzięki temu możliwe było niższe osadzenie szkiełka, oraz poprawiona została widoczność cyferblatu. Skoro już o tarczy mowa to póki co dostępne są trzy wersje kolorystyczne; czarna, niebieska i popielato-szara (moje serce skradł właśnie ten trzeci wariant). Wszystkie warianty posiadają nakładane, grube, wyraźne indeksy wypełnione lumą. Wskazówki to ciche echo utylitarnych korzeni zegarków nurkowych – są proste, dość grube, wypełnione uczciwą ilością substancji luminescencyjnej – nie starają się na siłę przyciągać uwagi, są po prostu kolejnym elementem układanki idealnie pasującym do całości. Tarcza „głęboko-wodniaka” skrywa jeszcze jeden, szalenie miły detal – gdy zogniskujemy nasz wzrok na okolicach godziny szóstej dostrzeżemy tyci napis „Made in Poland” – mała rzecz, a cieszy.

Od dekla strony
Balticus zdążył już przyzwyczaić nas do pięknie zdobionych dekli ; Fala, Grey Seal czy Gwiezdny Pył są na to najlepszym przykładem. Co do plecków Deep Watera miałem więc bardzo wysokie oczekiwania. Muszę przyznać, że po odwróceniu zegarka byłem po prostu rozczarowany. Nie ma tu pięknych tłoczeń znanych ze starszych modeli, jest za to przeszklony dekiel, a jedyne grawerunki jakie na nim znajdziemy to informacja o klasie wodoszczelności, użytym mechanizmie oraz nr limitacji. Ja naprawdę rozumiem, że nie można mieć wszystkiego przy jednoczesnym zachowaniu atrakcyjnej ceny. Ja naprawdę wiem, iż powinienem się raczej cieszyć, że przy klasie wodoszczelności 30ATM udało się zastosować dekiel z okienkiem. Ja naprawdę zdaję sobie sprawę, że wybrzydzam jak rozpieszczony bachor, ale tłoczenia fali i foki były takie ładne… Pomijając jednak moje malkontenctwo, to ciężko się do wykonania Balticusowego zadka przyczepić; napisy są kapitalnie wykonane – nie są one wklęsłe, a wypukłe, dodatkowo przestrzeń wokół nich została zmatowiona – cytując klasyka: „Nie ma lipy” 😉 Pod deklem pracuje tu werk ze stajni Citizen Miyota, a konkretnie łożyskowana na 24 kamieniach Miyota 9015 o częstotliwości pracy 28,800bph. Osobiście bardzo cenię ten mechanizm i w moim prywatnym rankingu stawiam go wyżej od ETY 2824-2 (proszę nie palcie mnie na stosie – to jeno moja prywatna opinia).

Zegarek Balticus Deep Water BLT-DW-BL

Zegarek Balticus Deep Water BLT-DW-GR
Głębokie wody
Balticus Deep Water jest zegarkiem kompletnym. Naprawdę widać, że ten rok, który spędził w fazie projektowej został wykorzystany do granic możliwości. Ciężko się tu do czegoś przyczepić, moje narzekania na brak tłoczeń na deklu potraktujcie z przymrużeniem oka – po prostu rozpieścił mnie kontakt z poprzednimi modelami. Każdy jeden element został tu dobrze przemyślany i naprawdę widać ogrom pracy włożony w powstanie tego modelu. Bardzo, ale to bardzo rzadko trafia w moje ręce zegarek tak dopracowany. Wisienkę na torcie stanowi tu cena, skalkulowana przez producenta na niecałe trzy tysiące polskich złotych. Stosunek jakości do ceny wypada tu nad wyraz korzystnie. Tym bardziej, że mówimy tu o produktach limitowanych – wersja czarna i szara powstały w liczbie stu (numerowanych) egzemplarzy, natomiast niebieska – jedynie pięćdziesięciu. Balticus Deep Water to bardzo mocna propozycja i ciężko wytknąć mu jakieś większe wady. Na upartego można kręcić nosem na brak zaworu helowego, ale biorąc pod uwagę cenę czasomierza i oferowany poziom wykończenia byłoby to co najmniej nie na miejscu. Podsumowując; jeśli szukacie nurka i macie do wydania kwotę trzech tysięcy złotych, a Balticus Deep Water Wam się podoba, naprawdę nie ma się nad czym zastanawiać – to pewniak.