Zegarki Bolm Automaton – recenzja debiutanckiego modelu szwedzkiego microbrandu

Marki zegarków, Zegarki

Śledząc rynek zegarkowy można dojść do wniosku, że wszystko co było do wymyślenia w kwestii stylistyki, zostało już dawno wymyślone, a obecnie skazani jesteśmy jedynie na odgrzewanie starych kotletów. Niestety jest w tym sporo prawdy, duzi producenci wolą trzymać się bezpiecznych, utartych szlaków, a Ci dopiero wchodzący na rynek rzadko porywają się na podjęcie ryzyka związanego z zaproponowaniem klientom czegoś znacząco odbiegającego od tego co już znajduje się na sklepowych półkach. Parafrazując inżyniera Mamonia z „Rejsu” : „Najbardziej podobają nam się melodie, które już znamy”, a przynajmniej tak zdaje się uważać część producentów. Lekarstwem na zegarkową nudę dla wielu klientów mogą okazać się produkty microbrandów – małych firm, nie nastawionych na masową produkcję. Tu wciąż natknąć się można na produkty nietuzinkowe, odważne i oryginalne stylistycznie. Właśnie takim producentem jest Szwedzki Bolm.

Zanim przejdę do pastwienia się nad produktem Skandynawów muszę sprostować jedną kwestię – boję się, że jeśli tego nie zrobię wytkniecie mi to w komentarzach 😉 We wstępie odnosiłem się oczywiście do sytuacji w najpopularniejszych segmentach cenowych. Gdy mowa o horologicznym high endzie i cudach haute horlogerie innowacje i odważne eksperymenty są czymś co dostajemy w standardzie. No dobra, dość przynudzania! Zapraszam do lektury recenzji zegarków Bolm Automaton.

Zegarek męski Bolm Automaton

Zegarek męski Bolm Automaton

Marka Bolm to jak na standardy zegarkowego światka w zasadzie niemowlak – założona została w roku 2018 w Sztokholmie. Za powstaniem brandu stoi dwóch braci: Filip i Simon Bolmgren. Jeden z braci specjalizował się wcześniej we wzornictwie przemysłowym, drugi w inżynierii – z syntezy tych dwóch światów zrodziły się zegarki Bolm. Oferta Szwedów jest obecnie bardzo skromna – oferują zaledwie jeden model , za to dostępny w trzech wersjach kolorystycznych.

Zegarki Bolm Automaton trafiają do klienta zapakowane w zgrabne, ładne kartonowe pudełko, ozdobione logiem marki. Kolorystyka to czerń i biel. Po otwarciu opakowania nie ujrzymy jednak od razu zegarka – ten znajduje się dopiero w skórzanym woreczku, mającym w założeniu pełnić później rolę futerału. W kwestii samego opakowania mam osobiście mieszane odczucia. Chciałbym z zegarkiem kosztującym 1750zł otrzymać raczej pudełko/skrzynkę, która umożliwi jego ładne wyeksponowanie na półce. Z drugiej jednak strony takie a nie inne opakowanie jest bardzo spójne z charakterem samego zegarka i skandynawską szkołą pakowania produktów – ma być prosto, minimalistycznie, ekologicznie. Ostateczną ocenę w tej materii pozostawiam więc Wam. Jednoznacznie miłym akcentem była za to dla mnie obecność w każdym pudełku certyfikatu podpisanego przez zegarmistrza, który dokonywał regulacji tego konkretnego modelu. Sprawdzałem kilka takich kart i mogę potwierdzić, że podpisy nie są po prostu nadrukami. Mały detal, a cieszy.

Zegarki Bolm Automaton, jak już wcześniej wspominałem, występują w trzech wersjach kolorystycznych; cały czarny (bezel, koperta, tarcza, pasek), biały ze srebrną kopertą, czarnym bezelem i brązowym paskiem, oraz wariant z czarną tarczą i paskiem ale srebrną kopertą i bezelem. Średnica to uniwersalne 42mm a długość „od ucha do ucha” to 51mm, mamy więc do czynienia z czasomierzem o standardowych jak na dzisiejsze czasy rozmiarach, przynajmniej na papierze… W rzeczywistości przez surową bryłę koperty i gruby bezel zegarek sprawia wrażenie większego niż jest w rzeczywistości. Efekt dużego zegarka jest tu na tyle sugestywny, że zanim go założyłem z góry założyłem, że będzie dla mnie za wielki. Ku mojemu zaskoczeniu jednak okazał się dobrze leżeć i nie dominować mojego drobnego nadgarstka. Oceńcie sami jak to interpretować – dla mnie ta „udawana wielkość” to zaleta.

Surowość – to pierwsze słowo, które pojawiło mi się w głowie gdy rozpocząłem oględziny koperty zegarka Bolm Automaton. Krzywizny i krawędzie są wykończone „na ostro”, nie znajdziemy tu żadnych zaokrągleń czy obłości – to nie ten adres. Wrażenie wspomnianej surowości potęguje bezel. Jest minimalistyczny, wpasowany w bryłę koperty , a jego ranty wykończono fakturą przywodzącą na myśl pilnik do drewna. Koronka umiejscowiona jest w nietypowym miejscu, bo na godzinie 10. Wygląda to intrygująco, w noszeniu zegarka nie przeszkadza i zaskakująco łatwo się do tej pozycji przyzwyczaić. Jestem na tak. Tarcza Bolm Automaton jest bardzo głęboka co nadaje jej „trójwymiarowego” charakteru. Cyferblat ozdobiono koncentrycznym wzorem, a oznaczenia minutowe i indeksy są schludnie przytulone do zewnętrznej krawędzi tarczy – jest minimalistycznie i skandynawsko. Na godzinie 6 bracia Bolmgren umieścili efektowny dysk w graficzny sposób obrazujący podział godzin PM/AM. Moim jednak zdaniem tym co naprawdę „robi robotę” na Bolmowej tarczy są wskazówki. Bardzo grube, kontrastowe o trapezoidalnym kształcie świetnie komplementują całościowy design zegarka a zarazem przyciągają uwagę. Tarcza przykryta została kryształem szafirowym z naniesioną powłoką antyrefleksyjną (szkoda, że jednostronną). Wodoszczelność to uczciwe 10ATM – dla większości użytkowników to w zupełności wystarczająca wartość. Pod deklem znajdziemy werk od japońskiego Seiko – NH37 (to wzbogacona o tarczę AM/PM wersja znanego i lubianego mechanizmu NH35)

Zegarek męski Bolm Automaton

Zegarek męski Bolm Automaton

Niestety w tej beczce miodu znalazła się też łyżka dziegciu, a w zasadzie nie łyżka, a cała chochla. Chodzi mi konkretnie o materiał, z którego wykonano koperty zegarków Bolm Automaton. Nie jest to powszechnie stosowana w produkcji zegarków stal 316L, a jej uboższa siostra czyli 304. Na czym polega różnica? Przede wszystkim na niższej odporności na sól morską i korozję – o pływaniu w zegarku w morzu lepiej więc, na wszelki wypadek zapomnieć. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że stal 304 będzie rdzewieć na potęgę – co to , to nie. To wciąż stal o podwyższonej odporności na korozję i aby do wżerów doprowadzić trzeba by się Naprawdę o nie postarać . Zwykły użytkownik, przy normalnym użytkowaniu najpewniej nigdy nie zorientował by się, że ma do czynienia z innym typem stali. W moim odczuciu jest to jednak spora rysa na całościowo bardzo dobrym wizerunku tego modelu. Chociaż możliwe, że to tylko moje malkontenctwo, dwie osoby z naszej firmy kupiły prywatnie zegarki Bolm, nie przejmując się zupełnie kwestią użytej stali – po kilku miesiącach użytkowania rdzy nie stwierdzono.

Co do pasków zastosowanych w zegarkach Bolm Automaton to jest naprawdę dobrze. Owszem to jeszcze nie czołówka tego co można w produktach za podobne pieniądze otrzymać, ale do podium wcale wiele nie brakuje. Skóra jest dobrze wyprawiona, jednolita, przyjemna w dotyku i wystarczyły dwa dni by się „ułożyła” i idealnie dopasowała do mojego nadgarstka. Jako, że Bolmy testowałem jedynie przez tydzień, nie mogę się wypowiedzieć w temacie jej trwałości, nadmienię jednak, że nic nie wskazuje na to żeby miała się poddać po roku użytkowania. To po prostu naprawdę porządne paski, które odpowiednio pielęgnowane powinny wytrzymać co najmniej dwa lata. Na osobną wzmiankę zasługują klamry. Są tak samo surowe i minimalistyczne jak reszta zegarka, wytłoczono też na nich logo producenta – bardzo miły detal.

Podsumowując, Bolm Automaton to w moim mniemaniu udany debiut szwedzkiego producenta. Zegarki są dobrze wykonane, oferują odpowiedni ą klasę wodoszczelności i pracują pod kontrolą sprawdzonego mechanizmu. Przede wszystkim jednak ich design to coś nowego, niepowtarzalnego. Żywię gorącą nadzieję, że ta stylistyka, którą określiłbym mianem „industrialnego minimalizmu” stanie się zalążkiem firmowego stylu, który będzie kontynuowany w następnych modelach jakie bracia Bolmgren pokażą światu w nadchodzących latach. Zgrzyt w postaci użycia stali 304 mogę im wybaczyć mając na uwadze to jak wiele rzeczy, na których potrafią wyłożyć się nawet wiekowe marki, Szwedzi zrobili dobrze. Ot błąd nowicjusza, który nie powinien przełożyć się na żadne problemy dla odbiorcy końcowego (chociaż z morską wodą bym jednak uważał 😉 ) Jeśli boicie się korozji możecie zawsze zdecydować się na model czarny, w którym na stal naniesiono powłokę PVD stanowiącą tu dodatkowe zabezpieczenie. Jeśli rozglądacie się akurat za casualowcem nie wyglądającym jak setki innych zegarków na rynku warto Bolma chociaż rozważyć, może to i młodziak, ale za to jaki waleczny.

1 komentarz do “Zegarki Bolm Automaton – recenzja debiutanckiego modelu szwedzkiego microbrandu”

  • Być może użycie stali 304 zamiast 316L jest zabiegiem celowym?. Przecież nie trzeba być ekspertem, żeby wiedzieć, że do budowy kopert należy użyć 316L. Biorąc pod uwagę design zegarka wydaje mi się że świetnie by wyglądał z minimalnymi śladami rdzy w zagłębieniach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Możesz użyć tych tagów i atrybutów HTML:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>

single.php